Jackson Bews to dwudziestotrzyletni brytyjski aktor, który w „Social Suicide” wcielił się w rolę głównego bohatera – Balthazara. Twórcy tej bardzo współczesnej historii garściami czerpali z szekspirowskiej tragedii „Romeo i Julia”, na pierwszy plan wysuwając poboczną, jednak nie mniej tragiczną postać Balthazara – przyjaciela Romea. W dramacie to właśnie on informuje o rzekomej śmierci Julii, przez co nieświadomie przyczynia się do samobójstwa obojga kochanków. Film mający swoją polską premierę na 33. Międzynarodowym Festiwalu Filmów Młodego Widza Ale Kino! jest ostrzeżeniem dla młodych ludzi. To lekcja o zagrożeniach czyhających na nich w wirtualnym świecie oraz o takich sposobach wykorzystywania nowych technologii, które mogą prowadzić do tragicznych konsekwencji.
Czy udział w Ale Kino! to twoja pierwsza wizyta w Polsce?
Tak, zgadza się. To moja pierwsza podróż do Polski.
Co myślisz o tej formie festiwalu? Kierowanego do młodych ludzi?
Uważam, że to jest niesamowite. Pierwszy raz uczestniczę w tego typu festiwalu filmowym. Według mnie im więcej uda się zachęcić młodych dorosłych i dzieci do oglądania filmów, tym lepiej. Między innymi właśnie dlatego chcę robić filmy, aby inspirować młodsze pokolenie.
Czy uważasz, że „Social Suicide" nadaje się do pokazywania tak młodym widzom?
Wydaje mi się, że dzieciom nie, ale młodzieży trzynastoletniej i starszej już tak. Pojawiają się tam pewne rzeczy typowe dla filmów kierowanych dla dorosłych, jednak ważne jest, aby młodzi ludzie oglądali tego typu produkcje ze względu na ich przesłanie.
W „Social Suicide" po raz pierwszy w twojej aktorskiej karierze byłeś odtwórcą głównej roli. Ciekawi mnie, czy czułeś z tego powodu dużą presję, a także jak przygotowywałeś się roli?
To prawda. Była to moja pierwsza główna rola i szczerze mówiąc byłem trochę przerażony. Do tej pory wszystkie moje zlecenia polegały na graniu w pojedynczych scenach, np. pojawiałem się tylko w jednej lub dwóch. Jednak tym razem było inaczej – filmowaliśmy bez przerwy przez pięć tygodni, odgrywaliśmy sceny nie w kolejności chronologicznej. Przykładowo jedna z ostatnich scen filmu, była pierwszą, którą kręciliśmy. Wszystko było pomieszane. Przechodzenie przez tak różne emocje było trudne. Robiłem dużo notatek, żeby łatwiej było mi się w tym wszystkim połapać.
Oglądałeś w tym czasie filmy, których bohaterowie mieli problemy psychiczne?
Tak. Dziś wszystko możesz znaleźć w internecie, oglądałem więc dużo policyjnych nagrań z przesłuchań z osobami, które popełniły przestępstwa, także morderstwa. Są bazy takich materiałów – możesz tam oglądać online przeróżne, nawet wielogodzinne przesłuchania. Takie wejście w umysł kogoś szalonego było pomocne, ponieważ sam nie jestem szaleńcem. Tak mi się przynajmniej wydaje.
A filmiki prezentujące ludzi robiących szalone rzeczy? Je też oglądałeś w ramach przygotowań do roli?
Nie musiałem tego robić, ponieważ wiele takich materiałów widziałem już wcześniej. Wszyscy nieustannie używamy telefonów, przez co jesteśmy bombardowani wieloma dziwnymi rzeczami. Naoglądałem się więc wielu dziwactw i nie musiałem niczego specjalnie nadrabiać.
Zgadzasz się z tym, że jeśli jeśli kogoś nie ma w internecie, to nie istnieje?
Ja osobiście w to nie wierzę. Jednak dla Balthazara, który nie miał wielu przyjaciół, internet był tym, co pozwalało mu poczuć się docenionym. Cyberprzestrzeń ułatwiała mu zwrócenie na siebie uwagi. Wielu ludzi robi podobnie, ja jednak staram się trzymać od tego z daleka. Miło jest nawiązywać relacje z ludźmi, kontaktować się z nimi twarzą w twarz. Niestety to powoli zamiera, ludzie wolą być online. Niby nie ma w tym nic złego, jednak według mnie kontakt bezpośredni jest znacznie lepszy.
Co było dla Ciebie największym wyzwaniem przy pracy nad filmem?
Uciekanie przed radiowozem. Filmowaliśmy tę scenę w styczniu w Londynie. Było przeraźliwie zimno, a ja musiałem biegać całą noc. Zaczęliśmy kręcić o godzinie osiemnastej, a skończyliśmy o szóstej rano. Nie jestem zbyt aktywną osobą, nie uprawiam sportów, nie jestem w dobrej kondycji. Było więc to dla mnie bardzo męczące, fizycznie prawdopodobnie najbardziej wymagające. Jednak psychicznie najtrudniejsze były dwa tygodnie, podczas których nagrywaliśmy sceny przesłuchań, w budynku byłego komisariatu. Spędzaliśmy w tej sali około dziesięciu godzin dziennie, przez czternaście dni. Było to bardzo trudne, ponieważ każdego dnia miałem wiele rzeczy do powiedzenia, duże partie tekstu do zapamiętania. W ciągu dnia więc kręciliśmy, później wracałem do domu i od razu szedłem spać, musiałem jednak wstawać około dwie godziny wcześniej, aby nauczyć się kwestii na kolejny dzień. Ten schemat powtarzał się codziennie, było więc to bardzo męczące.
Czy trudne jest dla Ciebie uczenie się tekstu?
Z tym jest jak z każdą inną rzeczą – jeśli dużo ćwiczysz, po jakimś czasie zaczyna to przychodzić coraz łatwiej. Teraz gdy dostaję scenariusz, jestem w stanie się nauczyć strony w pół godziny, godzinę. To kwestia wprawy. Tak jak ćwiczysz mięśnie, możesz ćwiczysz i pamięć.
Ale to nie jest pierwszy film, w którym zagrałeś.
Nie, nie. Gram zawodowo od kiedy skończyłem 18 lat. Teraz mam 23 lata, więc gram już od 5 lat. To moja pierwsza główna rola, jednak wcześniej robiłem dużo rzeczy do brytyjskiej telewizji. Pracowałem też przy filmie Disneya „Czarownica” z Angeliną Jolie. Niestety sceny z moim udziałem zostały wycięte, co jest bardzo denerwujące, bo pracowałem przy tym filmie przez miesiąc. Głównych bohaterów „Czarnownicy" poznajemy, kiedy są dziećmi, a później widzimy ich od razu jako dorosłych. W pierwotnym zamyśle miały się także pojawić sceny, w których są nastolatkami – tu pojawiałem się ja. Ostatecznie te fragmenty wypadły, co zdarza się dość często. Na przykład wtedy, gdy na etapie montażu twórcy dochodzą do wniosku, że jakaś scena nie jest niezbędna, po prostu się jej pozbywają.
Jak to jest pracować z Angeliną Jolie?
To było wspaniałe. Co prawda nie graliśmy razem, ale dochodziło do spotkań, ponieważ Angelina była nie tylko odtwórczynią głównej roli, ale też producentką. Była bardzo ważną osoba dla tego filmu. Naprawdę, super doświadczenie, ona jest wspaniała, piękna, urocza, bardzo miła.
Jak się to wszystko zaczęło? Obudziłeś się pewnego dnia i postanowiłeś zostać aktorem?
Zawsze uwielbiałem oglądać filmy, wygłupiać się, występować. Kiedy miałem kilkanaście lat, zacząłem uczyć się w Sylvia Young Theatre School, gdzie uczyłem się tańca – chciałem zostań profesjonalnym tancerzem. Po jakimś czasie zacząłem chodzić na różne przesłuchania w Londynie. Początkowo sprawy rozwijały się bardzo powoli. Nie jest łatwo się przebić, dużo ludzi chce grać. Mniej-więcej tak wyglądały moje początki.
Jakie są Twoje plany na przyszłość? Chcesz być aktorem czy myślałeś o innej drodze dla siebie?
Zdecydowanie chcę grać tak długo, jak to możliwe. Chciałbym też kiedyś zająć się reżyserią, być po drugiej stronie kamery, jednak dopiero w dalekiej przyszłości. Na razie zostanę przy aktorstwie. To dobra zabawa, chyba nie potrafię robić nic innego, więc nie wiem, czym innym mógłbym się zająć.
Co robisz, gdy akurat nie grasz i nie imprezujesz?
Oglądam bardzo dużo filmów, chodzę do kina około trzy, cztery razy w tygodniu. Płacę miesięczny abonament i mogę chodzić na seanse tak często, jak chcę. Kocham oglądać filmy dokumentalne. Ostatnio też pokochałem wspinaczkę skałkową – zacząłem się wpinać jakoś miesiąc temu. Poza tym lubię spędzać wolny czas z przyjaciółmi. Jednak większość mojego czasu wypełnia oglądanie filmów, chodzenie na przesłuchania i pracowanie.
Czy masz ulubionego reżysera?
Nie mam ulubionych reżyserów, ale wiem, z którymi chciałbym pracować. Uwielbiam braci Coen, są wspaniali. Tak mocno zaangażowani w pisanie, reżyserowanie, montowanie, bardzo ich podziwiam.
A aktorzy?
Jednym z moich ulubionych jest Geoffrey Rush, to ktoś naprawdę wielki. Uwielbiam także Leonarda DiCaprio. Za świetnego aktora uważam też Paula Dano – on zawsze dokonuje interesujących wyborów, wciela się w bardzo różne postacie.
Czy chciałbyś grać w teatrze?
Uwielbiam teatr, ale w Londynie bardzo trudno jest się wybić. Ja nie mam wykształcenia teatralnego, a tutaj nikt cię nie zauważy jeśli nie skończyłeś szkoły teatralnej. To bardzo zamknięte środowisko. Do tej pory grałem w programach telewizyjnych i filmach – a to coś zupełnie inny rodzaj pracy aktorskiej.
Dajana Wojtysiak